wtorek, 9 listopada 2010

J.S.B - Reaktywacja

Idąc tropem obecnych trendów, które już początkiem listopada zaczynają serwować nam świąteczne promocje, mam takową i dla Was. Jeżeli ktoś z Waszych bliskich lubi muzyczne eksperymenty, polecam specjalny prezent w postaci dźwiękowej bomby o wszystko mówiącej nazwie "J.S.B - Reaktywacja" lub po prostu "Jedno Szybkie Budzenie". To zestaw, który może posłużyć jeżeli nie do zupełnego wskrzeszenia, to przynajmniej do wywołania obrotu w grobie samego Jana Sebastiana Bacha, a to - gwarantuję - wywoła u zainteresowanego wielkie... poruszenie i emocje. Niezbędne zatem będą:
1. "Szczypta" talentu.
2. Będący następstwem punktu pierwszego zgrabny motywik i pomysł na jego uwikłanie między dwie ręce, dwie nogi, 5 manuałów i 57 rejestrów.
3. "Niczego sobie" klasyczny francuski instrument składający się "zaledwie" z 4054 piszczałek, w tym koniecznie z głosem 32 stopowym.
4. Przynajmniej pięć minut przebierania palcami.

Oto przykładowy efekt zabiegu:



No i się porobiło... Tyle wystarczyłoby rzec i wszystko byłoby jasne, ale powiedzmy więcej. Jak sam autor improwizacji napisał, jest to divertimento w stylu barokowym. Gdy zaglądniemy do słownika i przełożymy na język współczesny oryginalnie wywodzące się z języka włoskiego znaczenie tego pojęcia, otrzymamy twór w stylu: "remix-składanka służąca zadowoleniu słuchacza".

Jest zabawa? Jest. Jest zadowolenie? Jest. Ale jest także mój ulubiony efekt kuli śnieżnej. Od samego początku słyszymy przecież, że cała ta kłębiąca się, a nawet narzucająca się naszemu narządowi słuchu, jakże harmonijna mieszanina dźwięków, momentami ostra wymiana zdań, wzbogacana stopniowo o nowe brzmienia, zmierza do konkretnego finału, w którym ukazuje się nam ogrom instrumentu i - bagatela - sprawność oraz ogromny talent grającego. Gdyby nie fakt ograniczoności głosów w instrumencie (albo pamięci na karcie kamery), grający mógłby pewnie kontynuować swoją zabawę w muzykowanie jeszcze przez dobre 10 minut... I to z hakiem. Są teraz pewnie tacy, którzy za samą jakość nagrania chętnie powiesiliby tego pana na tymże haku. A ja przekornie powiem tak: nawet stukające mechanizmy organów (wzmocnione nieco w nagraniu przez takie, a nie inne ustawienie kamery) nie przeszkadzają w słuchaniu tak zmyślnego cacka. Wręcz przeciwnie, dodają całości specyficznego zadziornego charakteru, który zapewne wywołałby jedną z poniższych, zamierzonych - sądząc zwłaszcza po ostatnim spojrzeniu grającego - reakcji mistrza baroku:

1. Powrót - oczywiście z zazdrości - do świata żywych celem wykorzystania tematu tejże improwizacji w swojej Fudze i powiedzenia wszystkim: I'll be Bach!
2. Z racji niemożności wykonania czynności z punktu pierwszego, uskutecznienie wszystko mówiącego obrotu o 180 stopni celem wskazania znanego wszystkim miejsca do pocałowania...