![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIBdgL0CqrCIQ3j98HKu3-LiWDRpebVT21arS0C4taF4-lK-7Rg1HAxhH2313F72JkfL467uYRb2e418EcZHxZQ1uayWaGO6xVzEzSwRpQN0CfIuM9Oc39WqGA24RnIBiTGTT1Ep0ocMnh/s320/tron.jpg)
"Von deinen Thron tret'ich hiermit" to z pozoru proste preludium chorałowe, które zamieszało ostatnio bardzo w mojej prywatnej hierarchii dzieł organowych pana Jana. Zamykam oczy i słucham. Pozwalam wszystkim dźwiękom ułożonym w doskonałą całość, która swym kunsztem kontrapunktu sięga zenitu, wtargnąć do mojego organizmu i dotrzeć do wszystkich jego zakamarków. Im bardziej oddaję się tej muzyce i wsłuchuję się w te jakże krystalicznie czyste dźwięki, które powstawały podobno już na łożu śmierci kompozytora, tym bardziej ogarnia mnie takie zupełnie dziwne i niewytłumaczalne poczucie spokoju. Jedna po drugiej, wszystkie kotłujące się myśli będące skutkiem ubocznym współczesnego życia w biegu, magicznie odpływają. Nabieram przekonania, że te wszystkie gry, w które nas ten dzisiejszy świat wciąga są zupełnie nieistotne. I to jest niesamowite!
W przeświadczeniu o wielkości tego dzieła, o jego poruszającym charakterze i jakimś tajemniczym przesłaniu z niego wypływającym nie jestem sam. Staram się ten fenomen wydobyć jednak bardziej duchowo, kiedy inni podchodzą do tego bardziej po ludzku, szukając rozwiązania tej łamigłówki chociażby w matematyce: liczby 14 i 41, które w germańskim alfabecie numerycznym odpowiadają sumie liter B.A.C.H. i J.S.BACH, są wpisane w strukturę utworu (pierwsza zwrotka składa się z 14 dźwięków, cała melodia chorału liczy ich 41, ostatnia nuta w górnym głosie przytrzymana jest przez 14 pulsacji rytmu itd.). Nie jestem przekonany, czy o to właśnie chodziło umierającemu Bachowi, który będąc już jedną nogą u Tronu Najwyższego zdawał "relację ze swego życia". Albert Schweitzer w swojej książce o Bachu tak napisał o tym utworze:
"głosy płyną tak naturalnie, że (...) nie dostrzega się kunsztu: ulega się całkowicie czarowi owych wspaniałych G-durowych harmonii. Zgiełk świata nie przenikał przez zasłonięte okna. Umierającego Bacha otaczała już harmonia sfer. Dlatego w jego muzyce nie ma śladu cierpienia: spokojne ósemki poruszają się już poza granicami ludzkich namiętności..."Zapraszam do oderwania się na chwilę od gier wszelakich i poświęcenia niespełna pięciu minut tej niesamowicie transcendentnej MUZYCE, a przez to dać sobie szansę na odnalezienie dużej litery w "grze o Tron", w której główny bohater ma tylko jedno życie.
1. Najbliższa interpretacyjnie i brzmieniowo moim odczuciom wersja, jaką udało mi się znaleźć w sieci: http://www.youtube.com/watch?v=52RdshARXdg
2. Gustav Leonhardt:
3. Inne ciekawe brzmienie:
4. Wersja chóralna:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz