niedziela, 16 sierpnia 2009

Moje krople Bacha

Zupełnie przez przypadek natknąłem się ostatnio na informację o leczniczych kroplach Bacha, które według ludzi wypowiadających się na ich temat, mają stanowić remedium na zaburzone emocje oraz wypaczone cechy osobowości. Mają pomagać chorym w powrocie do równowagi psychofizycznej. Nie wiem, czy demiurg tychże kropli doktor Edward Bach był w jakikolwiek sposób (poza nazwiskiem oczywiście) powiązany z "naszym Jaśkiem", nie wiem także, czy krople te faktycznie działają leczniczo, ale podobne działanie dostrzegam w "muzycznych kroplach" Jana Sebastiana Bacha, który "wynalazł je" prawie dwa stulecia wcześniej przed Edkiem. I nie będę jedynym przyjmującym takie stanowisko. Wielu bowiem twierdzi, że muzyka mistrza baroku może być niezastąpionym lekarstwem na masę chorób, które dotykają nas zagonionych ludzi XXI wieku. Jeżeli tylko uda nam się odnaleźć odpowiedni dla nas "gatunek kropli" (wybrany utwór bądź ich zestaw) oraz "określoną ilość" (sposób dawkowania), niczym leczniczy balsam mogą ukoić skołatane nerwy, zmniejszyć nasze obawy, zaspokoić niepokoje, usunąć zwątpienie, przygnębienie, etc...

Pozostając w kontekście powyższego spostrzeżenia chcę podzielić się z Wami moim odkryciem - utworem lekarstwem, który to zawsze kiedy tylko dopada mnie - nazwijmy to - gorszy dzień, pozwala choć na chwilę oderwać się od przytłaczających myśli, natłoku spraw i załatwień. Pozwala choć na chwilę wysiąść z pędzącego pociągu oznaczonego tabliczką "rzeczywistość".

Wspomniałem, że na Toccatę i Fugę d-moll (BWV 565) mam uczulenie. To prawda. Na szczęście Bach popełnił jeszcze jedną Toccatę i Fugę d-moll, oznaczoną w katalogu dzieł kompozytora numerem 538 oraz dodatkowo określeniem "dorycka" (to drugie pochodzi od siedmiostopniowej skali muzycznej, którą jeszcze w średniowieczu ktoś mądry wymyślił do celów sakralnych). Dziś z całości zaproponuję Wam tylko monotematyczną, energiczną, napisaną w tonacji d-moll toccatę, w której pewnego rodzaju nienormalnością jest brak bemoli w zapisie określającym tonację, charakterystyczny właśnie dla skali doryckiej. Dzięki niej otrzymujemy niesamowite brzmienie charakteryzujące się zrównoważonym, ale zarazem poważnym i dostojnym charakterem.

To właśnie ten utwór jest dla mnie takim lekarstwem, takimi moimi kroplami Bacha. I w tym przypadku mogę powiedzieć, że bez wątpienia działają one leczniczo. Na efekty od chwili zastosowania (koniecznie głośnego) nie trzeba długo czekać, bowiem już po chwili "pacjent" odczuwa wyraźne cofanie objawów choroby. Można je bezpiecznie stosować zarówno u dorosłych, jak i u dzieci, czy nawet u niemowląt. Jest tylko niestety jeden poważny skutek uboczny - cholernie uzależniają! Ale takiego uzależnienia mogę Wam spokojnie życzyć, co niniejszym czynię.

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Toccata d-moll dorycka- ciekawe wykonanie

    OdpowiedzUsuń