piątek, 9 października 2009

Oczy szeroko... zamknięte

Pozostając w nurcie utworów metafizycznych, chciałbym zaproponować Wam kolejne ponadczasowe arcydzieło, które przy niewielkim wysiłku wyobraźni i z pomocą kilku wskazówek, zaczaruje nas oraz wprawi w stan ekstazy, w której dreszcze przeszywające całe ciało będą gwarantowane i pewne. Pewne jak coś tajemniczego i zagadkowego, co nigdy nas nie ominie. Coś, co ma nad nami i wszelkim stworzeniem absolutną władzę. Coś, czego nie potrafimy i nigdy nie będziemy potrafili oszukać. Wreszcie coś, wobec czego wszyscy stajemy się równi. Panie i panowie, miejcie oczy szeroko... zamknięte. Przed nami przeciwwaga ukochanego przez nas życia - ŚMIERĆ - w swoim tajemniczym tańcu.

Zacznijmy jednak od narodzin "cudownego dziecka". Tak bowiem nazywano pewnego francuskiego bobasa, który w wieku 2 lat nabył umiejętność pisania i czytania. Nic więc dziwnego, że pierwszy koncert w wieku lat pięciu, czy też pierwsza symfonia skomponowana w wieku szesnastu lat, nie stanowiły żadnego problemu dla Camille Saint-Saëns'a, bo o nim właśnie mowa. Podobnie musiało być z poematem symfonicznym "Danse Macabre", który ten sam Kamil w roku 1874 naszkrobał jako ilustrację muzyczną do wiersza francuskiego poety Henry’ego Cazalisa.

Czy takie symfoniczne dzieło nie straci swojego charakteru, barwy i wyrazistości, kiedy wykona się go na jednym tylko instrumencie? Jeżeli tym instrumentem będą świetnie brzmiące organy, przy których zasiądzie najwyższej klasy organista, jakim z całą pewnością jest Raúl Prieto Ramírez, przekonacie się, że obraz ten z całą pewnością zachowa, a może nawet zwiększy swą wartość.

A oto kilka obiecanych wcześniej wskazówek, które zapewne bez problemu uda się Wam odnaleźć w poniższej transkrypcji organowej.

Wyobraźmy sobie głęboką ciszę, z której wyłania się zegar wybijający godzinę dwunastą. Słychać już ciche kroki nadchodzącej Śmierci, która skocznym dźwiękiem nawołuje duchy do tańca. Pojawia się świszczący wiatr, który zwiastuje nadejście upiorów. Te w towarzystwie tajemniczej melodii zaczynają swój walc. Wirujący motyw przeplata się wygrywany przez Śmierć na różnych instrumentach. Napięcie powoli narasta by ostatecznie wybuchnąć pełną mocą. Co chwilę słychać stukanie kości szkieletów. Pojawiają się nowe duchy, które dołączają do tego energicznego tańca. Po chwili muzyka powoli cichnie. Cisza ta to jednak tylko zwiastun kolejnej burzy, bowiem zjawy długo nie wytrzymują i ponownie rzucają się do opętanego walca. Wszystko nabiera szaleńczego rozpędu, by w rezultacie urwać się gwałtownie. Spłoszone upiory wycofują się, kolejny raz nastaje cisza, którą tym razem przerywa delikatne pianie koguta zwiastujące nadejście dnia rozpraszającego cienie nocy. Delikatna melodia, w której daje się jeszcze słyszeć pewnego rodzaju szemranie sugerujące odchodzące w zaświaty widma, z miejsca, w którym przed chwilą górowała upiorna atmosfera, przenosi nas w świat spokoju. Spokój ten trwał będzie jednak tylko do czasu, kiedy to Śmierć kolejny raz da znak zachęcający spoczywające w grobach szkielety do tajemniczego tańca.




Na marginesie polecam genialne dzieło średniowiecznego malarza Bernt'a Notke - "Taniec Śmierci" z kościoła św. Mikołaja w Tallinnie.

1 komentarz:

  1. Aż się zakochałam, oglądam to non stop. Raul gra bosko i z taką pasją, ze tylko pozazdrościć

    OdpowiedzUsuń