poniedziałek, 26 października 2009

Rok 2012: kalikanci pilnie poszukiwani

Wyobraźmy sobie, że zgodnie z przewidywaniami fachowców, w roku 2012 Polskę dotyka problem przesyłu elektryczności. Nasze "dzielne myszki" zamiast robić coś w kierunku polepszenia sytuacji, wolały kilka lat przeznaczyć na spory w kwestii wyższości metody przesyłu prądu dzięki specjalnie skonstruowanym do tego celu "prądowozom", z których równie wyspecjalizowanymi wiaderkami ludzie czerpaliby go do swoich domów, nad pomysłem genetycznie zmodyfikowanego najpopularniejszego ptaka w naszym kraju - gołębia "obsrajdacha", który przysiadając na parapetach naszych domostw, przekazywałby energię wyprodukowaną podczas lotu, zmagazynowaną w specjalnym akumulatorku pod piórami (zastanawiam się także czy znalazłby się jakiś sposób na przetworzenie ichniejszych wszechobecnych kup na energię elektryczną?).

W przypadku zaistnienia takiej właśnie sytuacji, lepiej byłoby chyba powrócić do starych wysłużonych przedmiotów, które pomagały nam w codziennych czynnościach oraz umilały nam życie, funkcjonując zupełnie bez użycia elektryczności. W kwestii interesujących nas organów, silniki elektryczne musielibyśmy zamienić z powrotem na ciężką pracę kalikantów - osób, które za pomocą ruchu pedałów dźwigowych bądź ręcznych dźwigni doprowadzały niezbędne powietrze do miechów.

Zainspirowany tematem, postanowiłem poszukać takich zapomnianych już instrumentów. Kto by pomyślał, że to samo powietrze tłoczone tylko inną metodą może tak znacznie wpłynąć na charakter instrumentu? Posłuchajcie zatem jak niezwykle ciekawie i inaczej brzmią takie instrumenty, które jeżeli nie jako antidotum na brak elektryczności (oby taki czas nie nastał), mogłyby świetnie sprawdzić się w dobie globalnego oszczędzania energii.



1 komentarz:

  1. O tak... święta racja ;) Gdyby ta hipoteza się sprawdziła, CYFRAKI będę niepotrzbne ;D

    OdpowiedzUsuń