piątek, 15 stycznia 2010

Przyjemne z pożytecznym

W ostatnim czasie pojawiła się pewna okoliczność, którą postanowiłem wykorzystać jako pretekst do kolejnego wpisu. Biorąc pod uwagę fakt, że jesteście spostrzegawczymi czytelnikami niniejszego bloga, zapewne zauważyliście banner informujący o akcji pod wszystko mówiącym tytułem: "Blog Roku 2009". Przygoda z pisaniem o tym i o owym, ale zawsze związanym z muzyką organową (czasem w bardzo pokrętny sposób), rozpoczęła się w sierpniu właśnie owego 2009 roku. Dlaczego wtedy? Wtedy to bowiem w mojej głowie zaczął rodzić się pomysł, który wraz z szeregiem jakże ważnych elementów, wpłynął na zaistnienie tego dziwnego tworu w internecie. Powoli i małymi kroczkami przybywało stałych bywalców, którzy odnaleźli się w nierzadko kosmatych i zagmatwanych myślach autora (albo przynajmniej tak im się wydaje). To cieszy.

Wyżej przeze mnie wspomniana okoliczność to taka sprytna forma zabawy połączonej z dobrym uczynkiem. Możecie bowiem oddać głos na swój ulubiony blog, który Waszym zdaniem mógłby pretendować o miano najlepszego w roku 2009, a dochód z Waszych smsów przekazany zostanie na sfinansowanie rehabilitacji osób niepełnosprawnych.

Oczywiście nie będę teraz namawiał, czy co gorsza zmuszał kogokolwiek do wysyłania czegokolwiek gdziekolwiek, ale gdybyście uznali, że np:
- "a co mi tam złotówka i dwadzieścia dwa grosze, wyślę",
- "to w sumie całkiem fajny blog, wyślę",
- "generalnie nie wiem o co w tym wszystkim chodzi, ale można pomóc potrzebującym, wyślę"
, zapraszam. SMS o treści H00209 na numer 7144 (1,22 zł brutto) do 21 stycznia 2010 do godziny 12:00.

A skoro każdy post ma być związany z muzyką organową, to na zakończenie dzisiejszego wywodu ni z gruchy ni z pietruchy poczęstuję Was utworem i wykonaniem zupełnie przeciwnie - bardzo z gruchy i pietruchy. Przed Państwem Gustav Leonhardt - muzykolog, nauczyciel, dyrygent, klawesynista i co dla nas ważne świetny organista, który na organach "Nowego Kościoła" w Amsterdamie wykona Preludium g-moll Dietricha Buxtehudego. Utwór, który na pierwszy rzut ucha będzie zapewne wydawał się dla większości chaotyczny przez co może trochę mniej zrozumiały. A w rzeczywistości uwierzcie mi jest zupełnie odwrotnie. Ta na pozór ciężka do ogarnięcia kotłowanina dźwięków to istny porządek, przepiękna harmonia, misternie ułożony Boski plan charakterystyczny dla epoki baroku. Zapytacie, jak w ogóle się w tym wszystkim odnaleźć? Na początek proponuję wrażliwe ucho, trochę wyobraźni i... słuchać, słuchać i jeszcze raz słuchać. Gwarantuję, że w tej sposób poznacie przyjemność odkrywania z każdym kolejny raz wałkowanym taktem czegoś nowego i zaskakującego. To jest właśnie kunszt i potęga prawdziwej muzyki!

PS. Z góry i każdej innej możliwej strony dziękuję Wam za ewentualne oddane na mój blog smsy!


3 komentarze:

  1. Zagłosowałem, bo warto popierać blogi takie jak ten - próżno szukać w sieci kogoś kto tak pisze o muzyce organowej :} Zachęcam wszystkich do głosowania!
    Pozdrawiam autora:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki wielkie za miłe słowo i wsparcie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Już sięgam po telefon, to za umieszczenie "giemolu" Buxtehudego, który grałam ;D Ja rozszyfrowywałam ten utwór od środka, i pozostaje mi potwierdzić: to muzyka sfer niebieskich, modne w baroku odwzorowanie pozornego chasosu Wszechświata :) Ale jest w tym porządek.

    OdpowiedzUsuń