poniedziałek, 7 grudnia 2009

300 tysięcy talentów

W obliczu ostatnich wydarzeń związanych ze zwycięzcą polskiej edycji programu "Mam talent", internet zaczął kipieć od pytań w stylu: "a co on grał w drugim etapie?", "a jaki jest tytuł tej piosenki co ją zagrał w finale?", itp. Odpowiedzi na te pytania usłyszycie (dosłownie) już za chwilę (znaczy poniżej). Wcześniej jednak krótka refleksja w formie pytania. Zakładając sytuację, że ewentualne kwestie poprawności zliczania smsów, naginania wyników w taki sposób, by zgadzały się z oczekiwaniami osób albo firm mających głos w sprawie pominiemy albo jak kto woli spuścimy na nie zasłonę milczenia, czy nie macie wrażenia, że nasz kochany naród mądrzeje, skoro spośród między innymi latającej na linie otyłej chłopo-baby w stroju Pszczółki Mai, czy innych nietrafiających w dźwięki "piosenkarzy" potrafi wybrać człowieka, który faktycznie zgodnie z założeniem programu - no przynajmniej jego tytułu - ma talent?

Jak tak dalej pójdzie, moja bardzo nierealistyczna wizja 204-tej edycji popularnego programu "Masz talent? Masz Talent!" emitowanego w stacji TVN-organum z kościołów, które mimo braku środków udało się cudem uratować przed niszczącym działaniem czasu, faktycznie mogłaby mieć miejsce.

Rok 2212.
Setki organistek i organistów z całego kraju rywalizuje o 300 tysięcy talentów (polski Złoty zastąpiło Euro, które również niestety nie przeżyło, stąd pomysł ludzkości na powrót do starożytnych jednostek). Aby jednak móc ubiegać się o tę nagrodę i zaszczytny tytuł najbardziej utalentowanego Polaka roku, musieli spełnić tylko jeden warunek: przygotować repertuar składający się z trzech dwuminutowych utworów. I tak po wielu bojach do finału przeszło dwóch uczestników, którzy w eliminacjach powalili jury* na kolana swoją innowacyjnością. Pierwszy zagrał bowiem toccatę i fugę d-moll Bacha w nieco ponad 2 minuty pobijając jednocześnie rekord świata. Drugi zaś wykonał utwór organowy z XV-wiecznej tabulatury organowej od tyłu (ciekawostką był fakt, że w rezultacie zabrzmiał on identycznie jak jedno z preludiów Żeleńskiego). No i wreszcie mamy finał. Emocje sięgają zenitu (znaczy sklepienia prezbiterium), miliony widzów w domach przed plazmami HD (a co bogatsi również z opcją ADHD), finaliści siedzą już na swoich wygodnych, ergonomicznych ławkach ze specjalnie wyprofilowanymi oparciami. Wybija godzina zero (znaczy około 20:03), uczestnicy odpalają silniki swoich organowych bolidów i... w tym momencie gaśnie światło, zaraz po nim bledną i cichną domowe plazmy, opcja ADHD zanika a emocje delikatnie opadają do kościelnych krypt.


To tylko rezultat kosmatej wyobraźni autora, ale jeżeli faktycznie macie chrapkę na 300 tysięcy (przed opodatkowaniem oczywiście), zacznijcie lepiej już teraz naukę gry np. na organach i ćwiczenie przynajmniej samego Preludium g-moll Bacha (BWV 535) oraz Libertango Astora Piazzolli (przykłady poniżej), które jak wynika z aktualnego trendu powinny Wam zagwarantować sukces w kolejnej edycji programu, jeżeli nie w trzeciej, to może (jak dożyjecie) w dwieście czwartej. A jeżeli nie uda się Wam zdobyć głównej nagrody, to zawsze może jakieś biuro podróży zafunduje Wam wycieczkę (zapewne tylko w jedną stronę) do jakiegoś egzotycznego kraju, chociażby do takiego na literkę "F", słynącego z choroby, która dopada niektóre głowy państw, a swymi objawami bardzo przypomina rezultat przekroczenia alkoholowej granicy. Może do tego się Wam poszczęści i pilot pomyli drogę, efektem czego wylądujecie jednak w bogatszym kraju na literkę "H"... A tu nie pozostaje mi nic innego, jak tylko przytoczyć bezbłędną wypowiedź Stanisława Anioła: na "H" to może być Meksyk, to może być Teksas... Zaraz, to będzie w południowej, tam jest takich różnych krajów dużo. O! To może być Ohayo.





* W jury zgodnie z wielopokoleniową tradycją zasiedli: Maurycy Maria Chyliński (vel ONA) - wybitny piosenkarz dance-pop-rocka, Zofia Foremniak - znana aktorka wcielająca się w rolę pielęgniarki w serialu "Na dobre i na złe - powrót klonów" oraz Kuba Wojewódzki - stary ciałem, ale świetnie "zakonserwowany" i przede wszystkim młody duchem dziennikarz muzyczny.

2 komentarze:

  1. Podziwiam Twoje poczucie humoru ;)) Połączenie wiedzy i miłości do muzyki z nieokiełznaną fantazją to jest to! ;D
    Zgadzam się, naród jakby mądrzeje. Drugie miejsce w końcu też zajęli całkiem "poważni" goście, ale oni już się trochę ocierali o kicz, a ich jedynym atutem były wysokie głosy. Co nie zmienia faktu, że lepszy taki wybór niż Helga czy tam Felicyta w stroju pszczółki Mai ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. A dziękuję bardzo! To miłe, zwłaszcza w obliczu tego, że w większości to co się tutaj wypisuje jest raczej nieco "specyficzne" ;)

    OdpowiedzUsuń