środa, 30 grudnia 2009

Charakterystyka tonacyi cz. 2 - "Mniej niż zero"

"Głęboka melancholia, skarga żałobna, jęki nędzy i tęsknota za grobem spoczywa w charakterze tego tonu".

Mając przed oczami taką charakterystykę tonacji f-moll, na pierwszy rzut wykonany jednym z nich, można by odnieść wrażenie, że autor tej to oceny miał - zgodnie z gusto a'la polacco - skłonności do przesadzania, generalizowania i zbyt nadmiernego wpychania w każdą możliwą szczelinę ulubionego przez większość rodaków patosu (nie mylić z potasem). Są przecież takie utwory, które może faktycznie przepełnione są melancholią, ale daleko im do skarg żałobnych, czy tęsknoty za miejscem wiecznego spoczynku. Przykładem może być Zima najbardziej znanego w historii świata rudego księdza, w której aż kipi od różnego rodzaju środków, zabiegów muzycznych, symboli i tak realistycznych dźwięków, że nawet przy 20 stopniach Celsjusza, których mamy sposobność zaznawać podczas słuchania, nasze ciepłe kapciochy przestaną nas wystarczająco ogrzewać, meble pokryją się szronem, a z radia u sąsiadów ustawionego na falach jakiejś popularnej stacji, popłynie w naszym kierunku refren "Mniej niż zero". I fakt, że nasz mózg dzięki wspaniałomyślnie działającym synapsom wytworzy iluzję malowanej muzyką zimy z uczuciem chłodnego dreszczyku na plecach, wcale nie zmusi nas do rozmyślania o tematach grobowych, no chyba, że takich na kształt "naszoklasowych". W zasadzie po oglądnięciu "takich cudów" wypadałoby wydać z siebie jęki prawdziwej nędzy, a zaraz po nich zaparzyć sobie herbatę i z powrotem oddać się muzyce Vivaldiego, która wnikając do najgłębszych warstw naszej osobowości, wbrew temu co pisze autor charakterystyki tonacyi, nawet w wersji f-moll może przenieść nas w świat o wiele bardziej piękniejszy, pogodniejszy, zdumiewający. Posłuchajcie i zobaczcie sami:



Taka jest moja bardzo subiektywna ocena charakterystyki tej tonacji. Myślę sobie, że nie da się chyba do końca jednoznacznie wyznaczyć granic odbierania i rozumienia muzyki, która - jak powiedział Oscar Wilde - "nigdy nie może wyjawić nam ostatecznej swej tajemnicy, dlatego też jest najdoskonalszym typem sztuki". Dla jednych faktycznie f-moll będzie kojarzyć się ze śmiercią i żałobą, dla innych zaś z życiem i radością - czymś zupełnie przeciwnym. I całe szczęście, że tak jest. Jakże byłoby nudno, gdybyśmy wszyscy jednakowo odbierali otaczający nas świat dźwięków.


Czym jest muzyka? Nie wiem.
Może po prostu niebem
Z nutami zamiast gwiazd.

Może mostem zaklętym
Po którym instrumenty
Przeprowadzają nas.

Wszystko - jak raz ktoś orzekł -
Muzyczne ma podłoże,
Nawet księżyca blask...


Ludwik Jerzy Kern

1 komentarz:

  1. O, tak. Tonacje mają jakiś swój "etos"- sama od dziecka mam z nimi różne skojarzenia. F-moll rzeczywiście jest jakaś taka żałobna, ale nie ponura, nie mroczna, tylko przepełniona zalem i szczerym smutkiem. Dla mnie najmroczniejszą, najbardziej ponurą, grobową, żałobną, przerażającą tonacją jest c-moll. Zresztą nie tylko dla mnie (np. V Symfonia Beethovena, Toccata z Suity Gotyckiej i inne 'mroczne' utwory w c-moll, których tytuły wyleciały mi z głowy) ;D
    A Rudy Ksiądz? Tworzył dzieła piękne i treściwe (chociaż czasem sie powtarzał, ale w końcu w ten sposób przedłużał żywot pewnych motywów). Osobiście interesuję się barokiem niemieckim i włoskim, kocham tę muzykę :)

    OdpowiedzUsuń