poniedziałek, 23 lipca 2012

Organ niesiony

Niektórym do pełni szczęścia potrzebne są ogromne, ponad stu głosowe organy, które swym potężnym brzmieniem będą kruszyć mury wielkiej, niesamowicie akustycznej świątyni. Innym wystarczy znowuż mały, kilkugłosowy instrument umieszczony na chórze niewielkiego kościółka. Ale są też tacy, którym wystarczy niewielka drewniana skrzyneczka, a w niej rząd drewnianych lub jak kto woli ołowianych piszczałek. A jak jeszcze do takiej konstrukcji dołoży się im klawiaturę oraz miech, którym będą mogli bez użycia elektryczności pompować powietrze i powie się im, że można to cudo sobie zawiesić na szyi i wykonywać największe dzieła średniowiecznej epoki idąc na przykład głównym deptakiem w jednej z naszych polskich nadmorskich miejscowości, to pełnia szczęści gwarantowana! Portatyw - bo o nim mowa - potrafi na szczęście zachwycić również miłośników ogromnych i średnich organów, bo urok tego instrumentu spokojnie dorównuje im swą wielkością. To również dzięki bardzo specyficznej muzyce, jaką wykonywano na tym instrumencie np. w XV wieku, kiedy to cieszył się największą popularnością, a która to muzyka tworzona była z kolei w wyniku pewnych ograniczeń natury technicznej. Otóż jak donoszą specjaliści w tym temacie, prostopadle umieszczona do grającego klawiatura umożliwiała mu używanie tylko dwóch palców. Co ciekawe, jeszcze w XVIII wieku, kiedy pozycja klawiatury w instrumentach nie nakładała już takiego ograniczenia, grający nadal stosowali tę dziwną manierę, wykonując gamy tylko dwoma palcami. Dzisiaj niektórzy nazwaliby ich po prostu dziwakami. Dla mnie to jednak muzyczni ekscentrycy, którzy bez reszty oddawali się swojej muzyce. Przejdźmy zatem od słów do tej właśnie muzyki - moim zdaniem świetnej propozycji na letni odpoczynek: