poniedziałek, 21 marca 2011

Bachomat

Pamiętałem o urodzinach Telemanna, nie mogłem więc zapomnieć o Jaśku naszym ukochanym! Dokładnie dzisiaj pierwszy dzień kalendarzowej wiosny, która podobnie jak pozostałe 3 pory roku już od 326 lat są po prostu bardziej: awangardowe, błyszczące, cacy, dorodne, emocjonujące, fantastyczne... *** (dotarłem tylko do "f", w miejsce gwiazdek proszę sobie wstawić dalszą listę przymiotników określających wszystkie pozytywy płynące z obecności na świecie muzyki geniusza Jana Sebastiana Bacha - lipskiego kantora).

No właśnie - kantora. W tym miejscu moja z natury nastawiona na różnego rodzaju zabawy słowne, przeinaczanie, pełna dziwnych pomysłów głowa znowu zaczęła "działać", w efekcie czego zrodził się projekt o wszystko mówiącym tytule: "BACH - Kantor wymiany ***" lub w skrócie po prostu "Bachomat". Projekt ten mógłby przynieść fortunę zwłaszcza, że nazwisko pana Jana znane jest przecież na całym świecie (dowodem niech będzie ilość języków wymienionych na liście Wikipedii, w których hasło "Johann Sebastian Bach" zostało opisane), a w miejsce gwiazdek wystarczy podstawić co tylko dusza zapragnie. Gigantyczne przychody z franczyzy murowane! Oto dwa przykłady zastosowania mego pomysłu:

BACH - Kantor wymiany myśli

Przy najbardziej uczęszczanych deptakach ustawiane są drewniane, okrągłe, muśnięte delikatnie kolorem fioletowym budki z migającym bannerem: "Nie wiesz co o tym wszystkim myśleć? Dobrze trafiłeś!". Zainteresowany wchodzi do środka, gdzie proszony jest o zajęcie miejsca w wygodnym fotelu i założenie słuchawek, z których wydobywa się losowo wybrany numerek zestawiony z prefiksem "BWV", na przykład Concerto G-dur (BWV 592). Wtłaczana do pustej od braku myśli głowy muzyka powoduje przejście klienta w stan specyficznej hipnozy. Wraz z leczniczą muzyką jego głowa nadziewana jest farszem wszelakich myśli, w efekcie czego po ok. 10 minutowej kuracji pacjent z uśmiechem na twarzy wstaje, dokonuje zapłaty (której wielkość uzależniona jest od stopnia świadomości albo raczej nieświadomości finansowej po hipnozie) i wypowiada tak dawno zapomnianą a jedynie sensowną myśl: "jakież to jest genialne a ten świat piękny!". Na zasadzie marketingu szeptanego powtarza tę myśl znajomym, którzy już po kilku dniach będą ustawiać się w kolejkach do Bachomatu, by móc również napełnić się potęgą myśli płynącą z muzyki Bacha.



BACH - Kantor wymiany przekleństw

Ileż to razy mamy straszną ochotę przeklinać na rządy aktualnie sprawujące władzę, na pogodę, która zawsze jest nie taka jak byśmy chcieli, na sąsiadów, którzy za głośno słuchają muzyki (z wyjątkiem oczywiście organowej), na korki, zbyt wysokie podatki i za małe zarobki, tu przerwę, bo mógłbym nie skończyć tej listy. Czasem zapominamy normalnych słów i nasz język staje się jednym wielkim zlepkiem różnego rodzaju "zajebistości". Pomocą służy mój kolejny pomysł. Na specjalnej klawiaturze w odseparowanej od publiki kabinie, delikwent odczuwający potrzebę nadużycia wyrazów na "k" i "ch", wpisuje zestaw przekleństw oraz dane adresata, a system automatycznie na podstawie specjalnie stworzonych algorytmów dobierze zestaw BWV, który zostanie wysłany do niego w tak zwanym zastępstwie. Jakże byłoby pięknie, gdyby zamiast rzucania mięsem i epitetami, rugania czy bluźnienia, mógł rozlec się np. zestaw BWV 575, 549 oraz 568.



Myślałem jeszcze nad pomysłem: "BACH - Kantor wymiany ogumienia" (biznes zwłaszcza w okresie zimowym i wiosennym), ale z racji niedopracowania szczegółów nie będę rozwijał tematu, tylko złożę szanownemu jubilatowi życzenia: ŻYJ NAM WIELKI KANTORZE BACHU 1000 LAT! i zadedykuję mu jego własną kompozycję...

wtorek, 15 marca 2011

Błyskawiczny Telemann

Walizki, kufry, kartony i pudła... makabryczna ilość pudeł, przy rozpakowywaniu których spędzam ostatnio całkiem sporo czasu, które śnią mi się po nocach, prześladują, stają mi się na tyle bliskie, że zaczynam już z nimi rozmawiać. Podczas jednej z takich właśnie "rozmów" z pudełkiem posiadającym wszystko mówiący napis "płyty", mignęła mi przed oczami data, która wskazywała, że dokładnie wczoraj i bagatela 330 lat temu przyszedł na świat Georg Philipp Telemann - słynny muzyk-samouk, lipski organista, kapelmistrz, jeden z najbardziej płodnych kompozytorów epoki baroku. Pomyślałem, że to całkiem miła okazja do zaprezentowania tutaj jego twórczości, tyciutkiego wycinka z jego ogromnej spuścizny.

Pozwólcie jednak, że z racji wizji wielu długich wieczorów spędzonych na przeuroczych "rozmowach z pudełkami", tym razem prezentacja odbędzie się z prędkością błyskawicy, ale obiecuję w przyszłości bliżej przyjrzeć się tej intrygującej i jakże ciekawej muzyce. Biorąc pod uwagę słowa Händla: "Telemann to człowiek, który potrafi napisać motet na cztery głosy w mniejszym przeciągu czasu, niż większość ludzi byłaby w stanie napisać list" mam nadzieję, że tempo dzisiejszego posta odpowiadające umiejętnościom pana Telemanna, zostanie mi wybaczone. Lekarstwem na małą ilość słów niech będzie muzyka organowa w trzech odsłonach: chorału, aranżacji i "organów do towarzystwa".