wtorek, 15 marca 2011

Błyskawiczny Telemann

Walizki, kufry, kartony i pudła... makabryczna ilość pudeł, przy rozpakowywaniu których spędzam ostatnio całkiem sporo czasu, które śnią mi się po nocach, prześladują, stają mi się na tyle bliskie, że zaczynam już z nimi rozmawiać. Podczas jednej z takich właśnie "rozmów" z pudełkiem posiadającym wszystko mówiący napis "płyty", mignęła mi przed oczami data, która wskazywała, że dokładnie wczoraj i bagatela 330 lat temu przyszedł na świat Georg Philipp Telemann - słynny muzyk-samouk, lipski organista, kapelmistrz, jeden z najbardziej płodnych kompozytorów epoki baroku. Pomyślałem, że to całkiem miła okazja do zaprezentowania tutaj jego twórczości, tyciutkiego wycinka z jego ogromnej spuścizny.

Pozwólcie jednak, że z racji wizji wielu długich wieczorów spędzonych na przeuroczych "rozmowach z pudełkami", tym razem prezentacja odbędzie się z prędkością błyskawicy, ale obiecuję w przyszłości bliżej przyjrzeć się tej intrygującej i jakże ciekawej muzyce. Biorąc pod uwagę słowa Händla: "Telemann to człowiek, który potrafi napisać motet na cztery głosy w mniejszym przeciągu czasu, niż większość ludzi byłaby w stanie napisać list" mam nadzieję, że tempo dzisiejszego posta odpowiadające umiejętnościom pana Telemanna, zostanie mi wybaczone. Lekarstwem na małą ilość słów niech będzie muzyka organowa w trzech odsłonach: chorału, aranżacji i "organów do towarzystwa".





1 komentarz:

  1. Muzyka organowa jest naprawdę taka... taka... ciężko to nazwać.

    OdpowiedzUsuń