poniedziałek, 7 września 2009

"Odliczanie do ośmiu" czas zacząć

Johann Kaspar, w dodatku Ferdynand i wreszcie Fischer to bohater dzisiejszego wydania muzyki organowej wartej posłuchania. Podobnie jak ostatnio "nasz" prezydent przycupnął na dwóch krzesłach, tak Fischer zasiądzie dziś równie podwójnie: lewym półdupkiem obok proponowanego już przeze mnie Lefébure-Wély (z racji tytułowania się wielokrotnym imieniem), prawym natomiast obok Bacha - swojego kolegi po fachu (z racji zgodności czasu: barok; i miejsca: Niemcy).

Może właśnie przez taki nieszczęśliwy dla Kacpra zbieg okoliczności (dar tworzenia był mu dany w czasach, gdy największy geniusz Bach miał możność przelewania swojej muzyki na papier) tak mało wiemy o nim i jego muzyce (większość nut jego kompozycji nie dotrwała niestety naszych czasów). Muzyce, która podobnie jak ponadczasowa twórczość mistrza Jana, potrafi równie skutecznie porwać, zadziwić i uradować wrażliwe ucho słuchaczy. Ale jak się okazuje także twórców. Jak głoszą naukowcy zgłębiający historię muzyki tamtego okresu, sam Bach mógł podczas tworzenia swojego zbioru dwóch cykli składających się każdy z 24 preludiów i fug na instrument klawiszowy Well-Tempered Clavier (czy też jak kto woli Das Wohltemperierte Klavier), wzorować się na preludiach i fugach Fischera.

Ciekawostką jest również fakt, że pierwszego kompletnego nagrania zbioru dokonał Edwin... tak tak Fischer. W przypadku Bacha nie mogło być inaczej. Tu przecież same dziwne powiązania nazwisk, zbiegi okoliczności, pasujące fakty... Śmiem twierdzić, że Jasiek musiał mieć jakieś układy z "Górą"...

Wróćmy do kompozycji Fischera, z którą związana będzie mała matematyczna zabawa. Zacznijmy jednak od tego, że Ciacona (Chacconne) to forma muzyczna składająca się z samych wariacji (zazwyczaj) wpadającego w ucho tematu, który siedział sobie w głowie kompozytora, dla przykładu takiego właśnie Fischera. Żeby nie zanudzić słuchaczy jednakowo w kółko wałkowanym tematem, wymyślono pewne ciekawe rozwiązanie polegające na tym, by każda z tych wariacji nie była dłuższa niż osiem taktów. Jako, że my skomputeryzowani ludzie XXI wieku uwielbiamy obracać się wśród liczb i prawie wszystko, bez czego nie wyobrażamy sobie naszego życia, przybrało postać zero-jedynkową, zachęcam do wytężenia naszych matematyczno-muzycznych umysłów i policzenia sobie taktów podczas słuchania - właśnie do ośmiu (dla ułatwienia dodam, że metrum wynosi 3/4). W taki oto sposób zobaczymy jak proste muzyczne rozwiązanie może urozmaicić nam słuchanie i poniekąd ułatwić rozumienie muzyki barokowej. Gotowi? Zatem zaczynamy odliczanie: trzy, dwa, jeden... a nie nie, jeden, dwa, trzy... osiem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz