poniedziałek, 10 sierpnia 2009

Organowy koktajl Mozarta

Pozostajemy w kręgu dzieł wielkich i majestatycznych, ale za to mało kojarzonych z kompozytorem. Więcej o tym za chwilę, najpierw kilka słów o instrumencie i to nie byle jakim. Oto on:


Z Hiszpanii przenosimy się dzisiaj do Francji a tam do paryskiego kościoła św. Eustachego, gdzie według projektu wspaniałego organisty i kompozytora Jean'a Gillou w 1989 roku wybudowane zostały trzecie co do wielkości we Francji 101 głosowe organy.
W prezentowanym poniżej nagraniu doskonale słychać wielkość tego instrumentu oraz jego ogromne możliwości brzmieniowe, które w połączeniu ze świetną akustyką tworzą niepowtarzalną przestrzeń dźwiękową. Gdy do tego dodamy jeszcze ciekawą i bardzo specyficzną interpretację Gillou otrzymamy oryginalny przepis na najlepsze wydanie francusko-austriackiego "koktajlu organowego Mozarta". Ale chwileczkę, jak to Mozarta? Na organach? Istotnie!

Motto tego bloga pochodzi z listu, który Mozart pisał do ojca: "W moich oczach i uszach organy są królem instrumentów". Widać więc jak wielkie żywił upodobanie do tego instrumentu. Paradoksalnie do faktu, że Mozart był również szanowanym, budzącym zachwyt i podziw organistą, muzyka organowa Mozarta sensu stricto... nie istnieje. Ten wielki kompozytor, piszący muzykę na wszystkie możliwe instrumenty i we wszelkich możliwych gatunkach, nie pozostawił po sobie praktycznie żadnego dzieła organowego. Praktycznie, bo obok jego wielkich oper, symfonii (pozwolicie, że nie będę tu wymieniał wszystkich dzieł) znajdziemy wszakże utwór w oryginale skomponowany na organy (transkrypcje organowe zostawiamy bo to już inna kwestia) - dramatyczną, monumentalną i pełną patosu Fantazję f-moll, która przez samego Beethovena została uznana za niezwykłą, czego dowodem jest fakt, iż sporządził sobie jej odpis.

Nawiasem mówiąc zastanawiam się, czy podobnie jak Liszt w swojej Fantazji, Mozart również nie nosił się z zamiarem oddania hołdu wielkiemu Bachowi. Początkowy motyw fantazji ewidentnie nawiązuje bowiem do wielkiej Fantazji g-moll Jana Sebastiana.

I tu rodzi się pytanie, czy istnieje inny instrument, który byłby w stanie równie przekonująco oddać cały majestat i potęgę owej Mozartowskiej Fantazji, zwłaszcza gdy jest to instrument pokroju prezentowanego powyżej?

1 komentarz: